Kuba wkrótce skończy dwanaście lat. Choruje na wrodzony staw rzekomy lewej piszczeli. Został zdiagnozowany, gdy miał rok. Wówczas nie wiedzieliśmy jeszcze jak ciężka jest to choroba.
W 2010 (gdy Kuba miał dwa lata) trafiliśmy do CZMP z bólem. Po ocenie radiologicznej wykonano zabieg operacyjny szynowania śródszpikowego. Wzmocniono kość i po kilku tygodniach znów chodził. Kuba szybko rósł, dlatego po dwóch latach odbyła się kolejna operacja. Wykonano zabieg wymiany prętów TEN.
Po sześciu miesiącach od wyjęcia kość pękła i nie zrasta się. Od tego momentu Kuba nie chodzi. To już ponad 3 lata jak porusza się jedynie o kulach. W międzyczasie wykonano jeszcze dwie operację, które niestety nie przyniosły pożądanych efektów.
Przez kolejne 4 lata wszystko było dobrze. Kuba biegał, jeździł na rowerze jak jego rówieśnicy. Nie było widać, że choruje mimo delikatnej różnicy w długości nogi.
Niestety w 2016 zdecydowano, iż wymagana jest kolejna operacja. Wyjęto wówczas pręt z kości. Po sześciu miesiącach od wyjęcia kość pękła i nie zrasta się. Od tego momentu Kuba nie chodzi. To już ponad 3 lata jak porusza się jedynie o kulach. W międzyczasie wykonano jeszcze dwie operację, które niestety nie przyniosły pożądanych efektów.
Wrodzony staw rzekomy to rzadka wada i nie wielu lekarzy ma doświadczenie w tej dziedzinie. W poszukiwaniu pomocy dla syna odwiedziliśmy wiele miejsc i chwytamy się wszystkich możliwości. Chcielibyśmy zakończyć tę długą walkę i zwrócić synowi normalność i możliwość korzystania z młodości w nieograniczony sposób.
Kuba przeszedł już łącznie pięć operacji. Jest bardzo dzielnym chłopcem i mimo wielu ograniczeń stara się być samodzielny. Mocno wierzy, że wreszcie ktoś mu pomoże. Marzy o tym, aby mógł znów wsiąść na rower i grać z kolegami w piłkę.